czwartek, 29 września 2011

no raczej. inaczej

byłam przygotowana na to, że moje dzieci będą się od siebie różniły.

że jak jedna przesypiała noce, to druga będzie się ciągle budzić.
że jak jedna najadała się w pięć minut, to drugą będę karmić non stop.
że jak jedna będzie klopsem, to druga będzie przypominać raczej nitkę spaghetti.
że jednej główka będzie miękka i okrągła jak słodki groszek, a drugiej twarda jak orzeszek trudny do zgryzienia.

no i w końcu, że będą miały kompletnie różne charaktery. ale żeby aż tak?
przy groszku to płakałam raczej ja. jej poczucia bezpieczeństwa nie zaburzyły nawet fajerwerki w sylwestra (tata był w pracy, ja się trzęsłam, a groszek smacznie spała za ścianą).
a orzeszek?
orzeszek przeszlochała wczoraj słuszny kawał popołudnia, bo za głośno kichnęłam.

poniedziałek, 26 września 2011

wyrok

groszek pichci coś namiętnie przy swojej różowej, plastikowej kuchence z tesco (prezent od dziadka).
- mamo, robię ci pizzę.
- z czym, kochanie, z czym?
- z serem. i pomidorami. i fofem. brokułami. z białym serkiem. i matewką. i kukulidzą. i z dżemikiem.
a potem, znad garów, rzucam mi śmiertelnie poważne spojrzenie.
- a ty to wszystko ZJESZ.

piątek, 23 września 2011

politycznie

mama też była kiedyś mała. któregoś dnia
skakała sobie po schodkach rymując
kto ty jesteś polak mały
jaki twój znak
nieborak

a dorośli się śmali na poważnie

nie pamiętasz tego?

zamartwiam się o orzeszka.
- kurczę, co się dzieje. trzy dni ryczała bez przerwy, a teraz cały dzień je i śpi. otumaniona taka. co jej było?
- nie pamiętasz tego sprzed dwóch lat? trzy dni ryku, trzy dni jedzenia i spania, a potem...
- matko, co potem?!
- a potem trzeba zmienić rozmiar ubranek na większy.

czwartek, 22 września 2011

witamy.

gwarzymy i gaworzymy w takim oto składzie:
panna groszek, lat dwa i pół.
panna orzeszek, miesięcy dwa i pół.
fiona zielona, lat sześć, panna kota.
mama sroczka.
tata... no, po prostu tata.

zapraszamy!